poniedziałek, 23 maja 2016

Spotkanie po latach cz. I


W styczniu 1968 roku nareszcie dostałem urlop w zimie. Szef nigdy nie chciał się zgodzić na mój wyjazd poza letnimi wakacjami, kiedy to zamykał firmę na dwa tygodnie, w drugiej połowie lipca. Tym razem postawiłem ultimatum, że dam wypowiedzenie, jak mnie nie puści na tydzień w góry. Od kilku lat, a w zasadzie odkąd po studiach zacząłem pracę w biurze nieruchomości u kolegi mojego ojca, ani razu nie mogłem pojechać na narty, które uwielbiałem od trzynastego roku życia. Dopiero teraz, gdy zagroziłem odejściem, pan Ksawery zgodził się na kilka dni wolnego dla mnie. Postanowiłem pojechać do Zakopanego i odwiedzić moją „ukochaną górę”, czyli Kasprowy Wierch.

            Do wyjazdu zostało cztery dni, oczywiście o miejscówkach na ekspres „Tatry” można pomarzyć, podobnie, o jakimś miejscu do leżenia w nocnym pociągu.
Oceń to opowiadanie:
{[['']]}

środa, 18 maja 2016

Lipcowy rejs cz. 2


Po wieczornej kąpieli wrócili na pokład „Aretuzy”. Janek zapalił światło w kabinie. Założyli pidżamy i usiedli w mesie przy gorącej herbacie. Milczeli. Każde z nich zastanawiało się, dlaczego doszło do tego zbliżenia.
-         Jeszcze raz przepraszam. – Janek przerwał tę ciszę. – To był impuls.
-         Jakbym nie chciała, to nie pozwoliłabym na to – odpowiedziała Teresa cichym głosem. – Sama się dziwię, że tak zareagowałam, ale dla mnie też to było zaskoczeniem. Ale było cudownie, jeszcze tak spontanicznie się nie kochałam.
-         Zadziałałaś na mnie jak przysłowiowa czerwona płachta na byka, jak iskra wysokiego napięcia.
-         Uwielbiam seks. Ostatni raz kochałam się parę miesięcy temu, więc sam rozumiesz... – zawiesiła głos i po chwili dodała – Podobasz mi się. Dzisiaj wreszcie poczułam się dobrze w twoich ramionach.

-         Z wzajemnością – odparł – i mam wrażenie, że jeszcze to powtórzymy.
-         I to nie raz... – ze śmiechem zwróciła się do mężczyzny.
Jeszcze prawie godzinę siedzieli, pijąc herbatę i przekomarzając się.
Oceń to opowiadanie:
{[['']]}

środa, 11 maja 2016

Lipcowy rejs cz. 1



W lipcu Janek planował urlop. Wybierał się na Mazury, popływać na swojej Sasance, którą nazwał „Aretuza”. Kupił ją dwa lata temu od kolegi ojca, który przestał już pływać. Jacht był w doskonałej kondycji, miał wtedy zaledwie pięć lat. Wnętrze zabudowane zostało według zamówienia poprzedniego właściciela. Osobna kabina dziobowa z drzwiami, w mesie*, na lewej burcie dinetka, czyli stolik między dwiema kanapami, na których mogły wygodnie siedzieć cztery osoby, a w razie potrzeby można ją było rozłożyć do spania na dwie. Na prawej, tuż przy przegrodzie, znajdował się ciąg gospodarczy z trzypalnikową kuchenką, zlewozmywakiem i małą lodówką pod nim. Przy zejściówce*, również po prawej stronie zabudowano kabinę sanitarną z chemiczną toaletą, prysznicem i maleńką umywalką. Naprzeciwko umieszczona została duża szafa, pod którą zamontowany był gazowy piecyk służący do podgrzewania wody i ogrzewania wnętrza w chłodne dni. Kilka dobrze rozmieszczonych punktów świetlnych dopełniało komfortu mieszkania na jachcie.

Nowy właściciel dodatkowo wyposażył swój nabytek w urządzenie do samodzielnego kładzenia masztu, wszystkie fały* i szoty* doprowadził do kokpitu*, żeby można było pływać w pojedynkę, ponieważ lubił samotne rejsy.
Oceń to opowiadanie:
{[['']]}