Przez kolejne dwa dni jeździliśmy na nartach, zmieniając trasy. Kilka razy na Hali Goryczkowej i zawsze na obiad do Murowańca na Gąsienicowej. We wtorek spotkałem moich znajomych z Warszawy, koleżankę z uczelni z mężem. Kasia z Bartkiem przyjechali na kilka dni do Zakopanego. Mieszkali w pensjonacie na Jagiellońskiej, niedaleko dworca PKP. Przedstawiłem im Dagmarę jako koleżankę ze spotkań studenckich sprzed lat. Wspólne spędziliśmy prawie cały dzień. Ale Kasia nie dała się zwieść, że to tylko koleżanka. Mrugnęła do mnie i uśmiechnęła porozumiewawczo.
- Krzysiek, nie czaruj, zakochałeś się
- Aż tak to widać? – zdziwiłem się