Oślepiające
światło, przesuwający się szybko szpaler drzew i nagle cień umykającej
zwierzyny. W tej samej sekundzie cały świat zawirował i zapadła kompletna
ciemność... Ostatnie, co zapamiętała, to nogi sarny nad szybą samochodu.
Słyszała głosy,
ale nic nie widziała. Chciała otworzyć oczy, lecz coś jej przeszkadzało.
Spróbowała ruszyć ręką, jakiś ciężar nie pozwalał, a przez bark przebiegła
iskra piekielnego bólu, aż jęknęła.
– Chyba wraca do
nas. – Dotarły do niej słowa jakiejś kobiety. – Nareszcie.
– Ma szczęście
- usłyszała męski głos, dziwnie
znajomy, ale nie mogła zidentyfikować właściciela.
– Jakie
szczęście? Nic nie rozumiem... – z trudem wyszeptała niewyraźnie i ponownie
zapadła w mrok.
* *
*
Wszystko zaczęło
się pięć lat wcześniej, w lecie, po maturze. Jako prezent za dobrze zdane
egzaminy i zdobycie miejsca na Akademii Sztuk Pięknych z drugą lokatą, rodzice
zafundowali Monice wyjazd do Chorwacji na rejs jachtem ze swoimi znajomymi.