poniedziałek, 29 maja 2017

Sarna


Oślepiające światło, przesuwający się szybko szpaler drzew i nagle cień umykającej zwierzyny. W tej samej sekundzie cały świat zawirował i zapadła kompletna ciemność... Ostatnie, co zapamiętała, to nogi sarny nad szybą samochodu.
 
Słyszała głosy, ale nic nie widziała. Chciała otworzyć oczy, lecz coś jej przeszkadzało. Spróbowała ruszyć ręką, jakiś ciężar nie pozwalał, a przez bark przebiegła iskra piekielnego bólu, aż jęknęła.
– Chyba wraca do nas. – Dotarły do niej słowa jakiejś kobiety. – Nareszcie.
– Ma szczęście -  usłyszała męski głos, dziwnie znajomy, ale nie mogła zidentyfikować właściciela.
– Jakie szczęście? Nic nie rozumiem... – z trudem wyszeptała niewyraźnie i ponownie zapadła w mrok.
 
* * *
 
Wszystko zaczęło się pięć lat wcześniej, w lecie, po maturze. Jako prezent za dobrze zdane egzaminy i zdobycie miejsca na Akademii Sztuk Pięknych z drugą lokatą, rodzice zafundowali Monice wyjazd do Chorwacji na rejs jachtem ze swoimi znajomymi.
Oceń to opowiadanie:
{[['']]}